niedziela, 10 grudnia 2017

Cóż...

...jak się można spodziewać, nie przychodzę z najlepszymi z wieści, co oznacza, że rozdział nie pojawi się dzisiaj. Nie zamierzam się tłumaczyć długo, po prostu nie dałam rady. Czas przecieka mi przez palce jak wyjątkowo suchy i mało oporny piasek, a Wena udała się na wakacje, najpewniej bezterminowe. Następna notka pojawi się za niecały miesiąc, już w nowym roku, a ja wrócę wraz z nią i świeżym optymizmem. Chcę zapewnić sobie pewne materiały "zapasowe", bo pisanie każdego rozdziału na bieżąco jest, zapewniam, po brzegi przepełnione presją.
Dziękuję wszystkim, którzy zjawiali się tu w ostatnim czasie, czekając na niedoczekane - mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną dłużej. Nie mam zamiaru ciągnąć tej historii szybko i na siłę, zależy mi na jak najlepszym efekcie, jak najpiękniejszym przekazie. Szczerze ufam i wierzę, że zrozumiecie moje motywy.

Do zobaczenia w Nowym Roku i na drugim zadaniu Turniejowym,
Kochająca Was,
Vi

5 komentarzy:

  1. No cóż... poczekam bo warto :)
    Pozdrawiam cieplutko, s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bo warto, to dużo znaczy...

      Do napisania wkrótce,
      Vi

      Usuń
  2. No nie będę udawać, ze skaczę z radości na tę nowinę, ale rozumie w stu procentach :) Nie ma co pisać na siłę, a czas dla nas wszystkich bywa okrutny. Także ogarnij to na spokojnie, a my grzecznie poczekamy <3
    A skoro już tu jestem to TURBO SUBTELNIE zaproszę na mojego nowego bloga: https://ciekawosc-to-nie-grzech.blogspot.com/
    Niech Moc i Wena bedą z tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mało aktualnie skaczę... dziękuję za zrozumienie, jak to między nami, ludźmi fachu.

      Ah, czekałam na takie zaproszenie, heheheee

      Niech Moc i Wena również Cię nie opuszczają,
      Vi

      PS. KOCHAM Twoje skarpetki, gerl

      Usuń
    2. Hahah, dziękuję, też je kocham :D

      Usuń

Template by Elmo